fbpx

Jako miłośnik kawy, chciałbym Wam nieco o niej opowiedzieć. 

Oprócz smaku, wartości kulturowej, argumentu do spotkania z przyjacielem i działania na organizm w ciągu dnia, posiada wiele zalet, jeśli chodzi o łączenie jej z treningiem sportowym. Niezależnie od rodzaju. 

Głównym aspektem, o którym trzeba powiedzieć jest wpływ kofeiny na blokowanie receptorów adenozyny. 

Adenozyna powstaje w wyniku rozpadu ATP (adenozyno trifosforanu – nośnika energii w mięśniach), jest to cząsteczka, która powoduje uczucie zmęczenia i senności, w momencie gdy oddziałuje na odpowiednie receptory w mózgu. 

Kofeina jest swoistym antagonistą adenozyny. Ma do niej podobną budowę i łączy się z jej receptorami, jednocześnie nie aktywując ich. Głównie wpływa na receptor A1, który kontroluje senność i uczucie zmęczenia. Dlatego kofeina działa pobudzająco, eliminując hamujący wpływ adenozyny.

Regularne spożywanie kofeiny zwiększa liczbę receptorów adenozyny, więc jak już pijesz to pij, bo w momencie przerwania picia kofeiny możesz mieć większe powinowactwo do uczucia zmęczenia, niż osoba nie pijące kawy w ogóle. 

Podsumowując – dzięki wypiciu kawy przed treningiem, odczujemy zmęczenie później, możemy wykonać więcej powtórzeń, dalej przebiec, zmusić się po prostu do większego wysiłku. 

Ponadto według wielu artykułów pomaga w:

 

  1. Spalaniu tkanki tłuszczowej przez podniesienie termogenezy 
  2. Przyspiesza czas reakcji
  3. Zwiększa wytrzymałość  
  4. Zwiększa siłę skurczu mięśnia
  5. Posiada więcej antyoksydacyjnych polifenoli, niż wino (ale nie zawiera alkoholu),  co jest jej cudownym zdrowym atutem. Oczywiście ta mniej wypalona, bo ta bardziej je traci, ale o tym niżej.

 

Poniżej zdjęcie z warsztatu z alternatywnych metod parzenia kawy, które nasi złoci medaliści (Karolina, Wojtas i Paweł) wygrali w urodzinowych zawodach klubu. Warsztat poprowadziła moja trenerka od kawy Agnieszka- właścicielka sklepu Labuna <3  

Warto nadmienić, że pić kawę też trzeba umić. 

Tak jak z wyborami żywieniowymi – zjemy steka z polędwicy wołowej, którą załatwi nam Mateo ze Schabowego albo hamburgera z maka. 

Wybory te różnić się będą znacząco energią jaką przyswoimy, jakością, mikroskładnikami i odpowiedzią naszego organizmu na to, co właśnie wsadziliśmy do swojego układu pokarmowego. 

O co chodzi z tą kawa „speciality”, którą piję i Wam proponuję? Czemu płacę 70 zł za 250 gramów kawy, zamiast tyle samo za kilogram Lavazzy, czy innego klasyku? 

Postaram się odpowiedzieć w prosty i zrozumiały sposób. 

Kawa to pestki owoców, różnych odmian, rosnących w różnych warunkach, obrabianych na różne sposoby. 

Po pierwsze ziarna pochodzą ze zrównoważonych upraw. Farmerzy, którzy o nie dbają, dostają więcej kasy za pracę i każdy kilogram surowca. Mogą dzięki temu skupić się na jakości produktu, nie idą na ilość, kolokwialnie mówiąc, nie sprzedają ziaren, które się nie nadają. Dlaczego? Z dobrej jakości ziaren, można uzyskać później SMAK. Dobrze widzicie, kawa nie musi zawsze smakować tak samo- gorzko.  Możemy podróżować po świecie nie wychodząc z domu: Kawy z różnych regionów świata jak Kolumbia, Kenia, Brazylia czy Ruanda będą cechować się nieco innym profilem sensorycznym.  Jedne będą owocowe, wpadać w cytrusy, gdzie indziej wyczujemy nuty kwiatowe, herbaciane, Brazylia natomiast klasycznie powinna smakować czekoladą i orzechami,  dlatego stojąc przed wyborem czuje się jak dziecko w sklepie z zabawkami, co uwielbiam. Dobieram smak do tego na co mam aktualnie ochotę, często pozwalam się zaskoczyć nieznaną kawą w kawiarni, co często kończy się nowym faworytem. 

Dobrze, jak już mamy odpowiedniej jakości owoce, następnym krokiem jest ich obróbka czyli sposób pozbycia się skórki  z pestki czyli produktu, który trafia później do palarni. Sposoby są różne- natural, washed, honey czyli mix tych obu poprzednich.  Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu pestki, które trafiają do Polskich palarni, mogą zostać wypalone jasno, średnio, intensywnie. Dobrej jakości ziarna można wypalić jasno bądź średnio, dzięki czemu osiągalne będzie wyczucie smaków o których pisałem w poprzedniej części. 

Ziarna złej jakości, a więc stare, gdzieniegdzie spleśniałe, które długo leżały czekając tonami na przewóz do kraju wypalenia, niezadbane z uwagi na ich niski koszt, muszą być później w procesie palenie- PRZEPALANE. 

Przepalane po to, aby zabić pleśnie, przykryć niską jakość, zrobić kawę gorzką, czyli zbudować smak, z którym ogólnie kojarzymy kawę. Z takich ziaren, żadnej nuty po prostu nie wyciągniemy, trzeba je mocno wypalić, aby były podobne do tych, które znamy powszednio. Proste jak noga kozicy na stromym stoku. 

 

Kawę pijemy codziennie. Ja chce robić to po prostu lepiej. Pleśń i przepalenie, brak różnorodności smakowej mi nie odpowiada. Odpowiada mi podejście ludzi w kawiarniach speciality, palarniach, czy sklepach z tego typu kawą – pasja, którą chcą i potrafią się dzielić. Wejdź do typowej sieciówki i zapytaj o cokolwiek związanego z kawą, którą właśnie dostajesz. Wejdź do kawiarni speciality i sprawdź co w takim miejscu człowiek, który Ci przygotuje napar wie na temat produktu, który za chwilę wlejesz do ust. Ja więcej argumentów nie potrzebuję. Wybieram jakość. 

Co do parzenia, ja robię kawy głównie w dripie, ekspresie przelewowym, czasem w aeropresie. Mam 2 rodzaje driperów, jeden klasyczny origami, drugi podobny do kality od firmy Timemore. 

Możesz pić espresso, czy americano z ekspresu kolbowego i użyć do tego kawy speciality. Każda z tych metod ma swoje zasady i trzeba je poznać aby zrobić dobrą kawę. Temperatura wody, jakość wody,  sposób jej zalewania, mielenie ziarna, czas ekstrakcji – to wszystko ma wpływ. Jeżeli jesteście zaintersowani szczegółami chętnie podpowiem, gdzie szukać informacji, czy w co warto zainwestować. 

Ja osobiście poszedłem na festiwal kawy do Hali Gwardii, poznałem fajnych ludzi ze sklepu Labuna, poprosiłem o trening personalny, zrobiłem 2, poczytałem w necie, obejrzałem youtuba, słuchałem co mówi Trenerka przy każdym kolejnym zakupie, zadawałem pytania, zrobiłem 100 słabych kaw, i HOPS… tak oto rozumiem co robię i co pije. Polecam taką formę uczenia się, polecam moją trenerkę Agnieszkę, chętnie dam namiar. Polecam rozwijać się w tematach, które towarzyszą nam każdego dnia, mam nadzieję, że kogoś tym tekstem zachęciłem.

Dodatkowy news jest taki, że z miłości do kawy wchodzimy w kooperację z palarnią Unique Choice, to dzięki nim powstał ten tekst, prawdopodobnie wszedłeś tu z kodu QR zeskanowanego z paczki Kenii, Brazylii albo Kolumbii, którą wypuściliśmy z logiem Decepticona na froncie? 🙂 Bardzo się cieszymy, mamy nadzieje, że smakowała. Jeżeli nie, chętnie przeanalizujemy co spartoliłeś w procesie parzenia. 

Zachęcamy do odwiedzenia kawiarni, które znajdują się na Gocławiu i w Józefowie. Jeżeli piliście piwo kawowe, od Łukasza z Palatum, to też była kooperacja z Unique Choice. 

Parzenie kawy to proces, który wymaga uważności, zapomnicie się, w którymś momencie i efekt końcowy może nie być zadowalający. Rytuał, dzięki któremu wciskamy pauzę, skupiamy się na smaku, odczuciach i chwili – swoista medytacja. 

Smacznego.

Karol Zdunek. 


Poniżej świetny film dietetyka Damiana Parola, obrazujący działanie kofeiny, polecam obejrzeć.

Polecenia: 

www.labuna.pl- zaprzyjaźniony sklep stacjonarny i internetowy. Znajdziecie tam przepyszne kawy i akcesoria do parzenia: dripy, aeropresy, clevery, filtry, wagi, czajniki, wszystko czego potrzeba. Można też zagadać Panią Agnieszkę o trening personalny, z którejś metody, polecam serdecznie, można go zrobić w parze. 

Unique Choice – palarnia i kawiarnia, z którą współpracujemy, zapraszamy do kawiarni na gocławiu, na pysznego dripa czy zakup paczki kawy. 


1 thought on “Kawa w treningu sportowym. jakie ma korzyści? Speciality. co to?”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *